Po ile to?
Pracowałem przez parę lat w handlu. W dużym markecie budowlanym, a później w salonie wykończenia wnętrz dla klientów z bardziej wypchaną kieszenią. I tu, i tu mamy sprzedaż ALE...
W markecie to wyglądało tak:
przychodzi klient i mówi "chce płytki", na to ja "mam te, te i te, do tego proponuje klej, pace, itp." Razem wybieramy kolor, ścieralność, ilość, jaki klej, jaka paca, czy z dowozem, czy na miejscu, klient idzie do kasy i kupuje. market zrobił obrót w przeciągu 15-20 min powiedzmy 1000 złW salonie to wyglądało tak:
Klient przychodzi i mówi "Interesują mnie płytki w rozmiarze takim albo takim, w odcieniu takim lub takim." ja na to "mamy to, to, to; (trzeba było rozwinąć opowieść o danym towarze, zobrazować jak to będzie wyglądało itd.). Klientowi się podoba, super. Idziemy wyliczyć wszystko, tyle razy tyle razy tyle plus tyle, wychodzi 15000. Na co klient "Hmm trochę drogo, co jest pan w stanie zrobić z ceną?" Ja "Jeśli weźmie pan u nas jeszcze klej zrobimy z tego 14500 + klej oczywiście" Klient "Jeszcze trochę ta cena jest za wysoka" Ja "(Po przeliczeniu marży) ok robimy z tego 13700 +klej ale to ostateczna cena", na co klient "Super podoba mi się". Płaci zaliczkę i czeka 3 tygodnie na towar.Oczywiście jest to bardzo skrócona wersja, bo te negocjacje często trwały ponad godzinę ale za to mamy obrót 14000 zł.
Zauważ, że jest parę ciekawych różnic.